wtorek, 24 sierpnia 2010

pół roku...

Dzisiaj mija pół roku, jak Bruno poszedł do Boga. Dzisiaj też są urodziny jego taty. Dziwny dzień - trochę radosny, trochę smutny. Życie bez naszego synka jest jak wyczekiwanie na coś, co ma się wydarzyć. Tak jakbyśmy spóźnili się na pociąg, a następny nie przyjeżdża. Chcielibyśmy być z naszym synkiem.Słowa już nie są w stanie wyrażać tej tęsknoty. Żyjemy tu, ale nasze serca są gdzie indziej. Cały czas ,,patrzymy w niebo", bo nasze marzenia nie są już z tej ziemi.
(*)- syneczku światełko dla Ciebie. Bardzo Cię kochamy.

1 komentarz:

  1. Naprawdę piękne słowa, ale i przeraźliwie smutne:( Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie ogromu Waszej tęsknoty i chyba też nie chcę...Serce mi pęka, gdy czytam Wasze posty.Chciałabym bardzo, żeby stał się cud i Wasz ukochany synek do Was powrócił.

    OdpowiedzUsuń